W końcu, dotarłem na Olw Street. Nikogo tam nie było. To spokojne, ciche miejsce, z malutką jaskinią w krzakach, było dla mnie idealnym miejscem.
Zacząłem się rozgaszczać. W jaskini było przyjemnie, ale jako że nie
lubię przesiadywać samotnie w domu, udałem się na polowanie. Zaczaiłem
się na bizona. Skoczyłem, przerwałem zwierzęciu gardło. Zabrałem się do
jedzenia. Usłyszawszy szelest, odwróciłem się. Nikogo nie było.
Podejrzliwie wszedłem w krzaki i po chwili ujrzałem sukę.
- Co tu robisz? - Zapytałem patrząc spode łba
( Galia?)
- Co tu robisz? - Zapytałem patrząc spode łba
( Galia?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz