środa, 16 lipca 2014

Od Azteka cd. Od Cofy

Gdy Papaya zamknęła drzwi, zmieniłem się w psa i pobiegłem z powrotem na imprezę. Po drodze, zastanawiałem się, czemu Papaya powiedziała "zobaczysz później"? Nic jednak nie wymyśliłem. Na imprezie z powrotem przemieniłem się w człowieka i zacząłem szukać Jellala. Znalazłem go, kiedy kłócił się z Rubinem o to, czy ptaki dodo wyginęły w Triasie czy w Neolicie... Niechciałem im tego przerywać, więc usiadłem przy barze i wypiłem jeszcze kieliszeczek czerwonego wina. Kątem oka, patrzyłem, czy nie zbliża się Zara, ale na szczęście nigdzie jej nie było. Po chwili ujrzałem chłopaka, który do złudzenia przypominał Jellala, ale Jellalem nie był, ponieważ Jellal pił z Rubinem, a ów osobnik, był całkowicie trzeźwy. A może to był Jellal, a z Rubinem kłócił się ten inny, podobny chłopak? A może ani to, ani to, nie był Jellal tylko... D O Ś Ć! Uciąłem sam sobie, a po chwili podszedłem do tego chłopaka. Wyglądał na strapionego. Usiadłem, i odkryłem, że ów chłopak ma w swoim kieliszku wodę, i udaje że pije wino. Zdziwiło mnie to. Po chwili chłopak mnie zauważył i wymamrotał:
- Pewnie zastanawiasz się, czemu jestem tak podobny do Jellala, prawda?
- Owszem, a co?
- Bo ja JESTEM Jellalem! Tamten, który kłóci się z Rubinem to Sieghart, mój straszy brat!
Zaśmiałem się. Po chwili Jellal odstawił kieliszek z wodą i nalał sobie prawdziwego wina. Zaraz potem Jellal zbliżył się do mnie, i szepnął na ucho:
( Jellal?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz