poniedziałek, 14 lipca 2014

Od Soory

Popatrzyłam w księżyc i policzyłam do pięciu, było lepiej. Odwróciłam się by zobaczyć kto się skrada. Przestraszyłam się trochę bo było już ciemno a byłam sama. Coś zaszeleściło w krzakach więc upadłam na ziemię i zasłoniłam się rękami. To coś podchodziło do mnie bliżej. Cofałam się dalej przestraszona. Zobaczyłam wąski pień drzewa. Pobiegłam za niego i schowałam się. Coś, a raczej ktoś szedł w moją stronę. Zobaczyłam dużego chłopaka. Ten tylko się roześmiał i podał mi rękę. Ja popatrzyłam na niego dalej przestraszona i jeszcze bardziej schowałam się za drzewem.
-Kim jesteś?-zapytał podając znowu mi rękę.
Ja sądząc że chce mnie skrzywdzić ruszyłam biegiem w głąb lasu. Chłopak stał w tamtym miejscu wciąż zdziwiony tamtą sytuacją. Odetchnęłam z ulgą gdy znalazłam się sama na polance. Usiadłam znów na trawie i patrzyłam w niebo.
~Kocham Cię mamo! Kocham Cię tato!-pomyślałam w głowie. Nagle w mojej głowie ukazał się obraz umierających rodziców. Złapałam się rękami o ciernie i szarpnęłam ręką kolczastą łodygę. Ręce miałam całe we krwi.
~Dlaczego wtedy Mistrz nie nauczył mnie używać swojego żywiołu?!-coraz bardziej łzy spływały mi po policzkach.
Doruchowo odwróciłam się gdy coś zaszelesciło.
~To znowu on.-pomyslałam po czym wstałam i wolno podeszłam do chłopaka. Pokazałam mu dłonie we krwi i powróciłam na swoje miejsce.
Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz