niedziela, 24 sierpnia 2014

Od Mystery cd Diaspana

Wtedy do jaskini weszła Demonica. Ucięła z Diaspanem krótką pogawędkę, po czym podeszła do mnie.
-Mystery?-zapytała cicho i troskliwie.-Możesz mi to oddać?
-Pieprz się, wyliniały kocie!-warknęłam.
~O nie, teraz mam kłopoty~pomyślałam strachliwie.
-Jak się odzywasz do starszej siostry?!-powiedziała groźnym tonem.
-Takim, jakim się należy do Ciebie zwracać-przewróciłam oczami.
-Naprawdę znów chcesz walczyć?!-warknęła.
-Jest mi to obojętne-syknęłam.-Pewnie i tak wygram.
-Tak ci się spieszy do grobu, Mystery?!-prychnęła. Robiłam wszystko, by pozostać na miejscu, ale mimo to wstałam i przyparłam dziewczynę do ściany jaskini.
--Spójrz na siebie, potem oceniaj innych, Demonico-powiedziałam stanowczo. Dziewczyna wyślizgnęła się i podcięła mnie.Wywaliłam się do tyłu, uderzając głową o posadzkę.
-Ty mała...-zaczęłam i wymierzyłam w nią rękę. Wystrzelił z niej płomień, lecz czarnowłosa momentalnie wyjęła miecz i przecięła nim kulę ognia.
-Niczego się nie nauczyłaś, Mystery-zakpiła i zaszarżowała na mnie z mieczem w górze. W jednej chwili dobyłam swojego miecza i zablokowałam jej uderzenie. Mimo, że mój ,,Kryształek" tnie z łatwością stal, na mieczu Demoniki nie zrobił nawet rysy.
-Niezły miecz-uśmiechnęłam się chytrze.
-Twójteż nie jest niczego sobie-warknęła.
-Szkoda, by było jakbyś go straciła!-zaśmiałam się demonicznie i przyciągnęłam do ręki jej broń. Dziewczyna wydała z siebie zduszony okrzyk. Napięłam swoje wszystkie mięśnie, zacisnęłam zęby, lecz nie miałam tyle siły, by zatrzymać atak. Wbiłam oba miecze w brzuch Demoniki, uśmiechakąc się szyderczo. Czarnowłosa ostatnimi siłam wyrwała mi słuchawki z uszu i rzuciła daleko. Straciłam dech w piersiachiopamiętałam się. Wyszarpnęłam miecze z ciała dziewczyny i odrzuciłam je daleko.
-Demonico!-wrzasnęłam potrząsając nią. Cicho kaszlnęła i uśmiechnęła się, już cała sina.
-Demonico, przepraszam-wyjąkałam.-To moja wina!
-Nie ma za co-wydusiła.-I tak kiedyś byś mnie przewyższyła i zabiła.
-Wcale nie!-krzyknęłam.
-Obiecaj mi coś-wydyszała.
-Zrobię wszystko-wymamrotałam zalana łzami.
-Zaopiekuj się przyszłym zabójcą smoków i różowowłosym-uśmiechnęła się.
-Oczywiście-szepnęłam. Dziewczyna przestała oddychać i osunęła się na ziemię.
-DEMONICA! NIEEE!!-wrzeszczałam, już cała mokra od wielkich łez i czerwona od krwi siostry.
-Mystery?-spytał nerwowo Diaspan. Odwróciłam się w jego stronę.
-Jestem potworem nie rozumiesz?!-wrzasnęłam.-Zabiłam ją! Zabiłam swoją własną siostrę! Nie podchodź do mnie!-krzyczałam, z zapuchniętymi oczami i łamiącym się głosem.

Diaspan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz