Oczy mi zabłyszczały. Wiedziałem coś o tym... Nie wiem, jaki wtedy byłem
zadowolony... Jellal wepchnął mi kieliszek w rękę, odkryłem, że jego
zawartością jest białe wino. Wypiłem cały duszkiem, po czym
powiedziałem:
- Hmm, a ty skąd wiesz?
- Od Papayi. Niezła z niej konspiratorka, co nie?
- Tia, a nie sądzisz, że czasem wydaje się troszkę... głupiutka?
- Nom. Ale co tam.
- Niby tak.
Po chwili zbliżyła się Papaya, która, chyba ku naszemu wielkiemu
niezadowoleniu, wszystko słyszała. Jellal dyskretnie się oddalił,
poszedłem za nim. Po chwili usiedliśmy. Jellal już trochę wytrzeźwiał.
Już bardziej opanowany rzekł:
( Jellal?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz