Tak,postanowiłam zorganizować imprezę dla całej sfory.
Miałam nadzieję,że chodź przez jeden dzień nikt nie będzie się z nikim kłócił... Prawdopodobnie nie miałam racji.
Przygotowania zaczęłam z samego rana.
Sprzątałam,dekorowałam salę. Potem ustalałam listę utworów,sprawdzałam głośniki itp.
Ok godz. 12.00 Aztek zaczął przynosić alkohol do baru.
-Tylko się nie upij. Powiedziałam. On tylko się uśmiechną i pracowaliśmy dalej.
Do popołudnia wszystko było gotowe.
Poszłam do nory się przebrać w coś ładniejszego.
Założyłam krótką, czarną sukienkę z cekinami.
Wieczorem czekaliśmy na gości.
Wszyscy powoli się schodzili.
Gdy przybyła większość gości włączyłam muzykę i usiadłam przy barze.
-Chcesz coś? Zapytał Aztek.
-Dzięki,nie piję.
-Jak chcesz.
Po pewnej chwili przyszli Papaya i Jellal.
-A gdzie wasze dzieci?
-W domu.
-Czemu?
-Chcieli iść ale narobiliby bałaganu.
-Racja.
Jellal od razu złapał za kieliszek.
Rozmawiałyśmy z Papaya,aż tu nagle ktoś wszedł przez drzwi z wielkim hukiem.
To były Zara i Erza.
Wszyscy spojrzeli na nie jakby mówili "O co im chodzi??"
Erza usiadła między Papaya i Jellal i zaczęła pić cały czas patrząc się na Papaya.
Zara Usiadła 2 krzesła ode mnie i patrząc na mnie zgniotła w ręce kieliszek.
-Nie boję się ciebie. Powiedziałam obojętnie.
-Ph...
Zara nie mogła wytrzymać widoku mnie i Azteka.
Chciała wyjść i zabrać ze sobą Erzę,ale ta była zajęta.
Wyszła więc sama trzaskając drzwiami.
Walnęłam głową o blat i tak siedziałam.
-Cofe? Wszystko ok? Zapytała Papaya.
-Nie nie jest,twoja siostra... myślałam że się lubimy,a ona dopiero teraz,gdy jestem szczęśliwa z Aztekiem ona mówi że go kocha! Nie mogła mi powiedzieć wcześniej?!
-Nie przejmuj się,chociaż dziś.
-Żeby to było takie proste...
Chwilę potem Aztek podszedł do mnie i powiedział:
-Zatańczysz?
-Chętnie. Odparłam podając mu rękę.
Taniec był super,na chwilę zapomniałam o tym wszystkim...
Pod koniec się pocałowaliśmy i znów usiedliśmy.
-Cofe...
-Tak Aztek?
-Obiecuję,że będę cię bronił,zawsze.
-Ona nie będzie walczyć z tobą.
-?
-Nie dam jej cię tknąć.
-Sam dam sobie radę.
-Nie wiesz o co mi chodzi...
-?
-Nie ważne.
Siedzieliśmy tak przez chwilę.
-Napijesz się? Zapytał już nie trzeźwy Jellal.
-Jasne! Odpowiedział Aztek biorąc kieliszek do ręki.
Nagle Papaya złapała mnie za rękę i wyprowadziła na chwilę za drzwi.
(Papaya?? Po co mnie tak zaprowadziłaś??)
Miałam nadzieję,że chodź przez jeden dzień nikt nie będzie się z nikim kłócił... Prawdopodobnie nie miałam racji.
Przygotowania zaczęłam z samego rana.
Sprzątałam,dekorowałam salę. Potem ustalałam listę utworów,sprawdzałam głośniki itp.
Ok godz. 12.00 Aztek zaczął przynosić alkohol do baru.
-Tylko się nie upij. Powiedziałam. On tylko się uśmiechną i pracowaliśmy dalej.
Do popołudnia wszystko było gotowe.
Poszłam do nory się przebrać w coś ładniejszego.
Założyłam krótką, czarną sukienkę z cekinami.
Wieczorem czekaliśmy na gości.
Wszyscy powoli się schodzili.
Gdy przybyła większość gości włączyłam muzykę i usiadłam przy barze.
-Chcesz coś? Zapytał Aztek.
-Dzięki,nie piję.
-Jak chcesz.
Po pewnej chwili przyszli Papaya i Jellal.
-A gdzie wasze dzieci?
-W domu.
-Czemu?
-Chcieli iść ale narobiliby bałaganu.
-Racja.
Jellal od razu złapał za kieliszek.
Rozmawiałyśmy z Papaya,aż tu nagle ktoś wszedł przez drzwi z wielkim hukiem.
To były Zara i Erza.
Wszyscy spojrzeli na nie jakby mówili "O co im chodzi??"
Erza usiadła między Papaya i Jellal i zaczęła pić cały czas patrząc się na Papaya.
Zara Usiadła 2 krzesła ode mnie i patrząc na mnie zgniotła w ręce kieliszek.
-Nie boję się ciebie. Powiedziałam obojętnie.
-Ph...
Zara nie mogła wytrzymać widoku mnie i Azteka.
Chciała wyjść i zabrać ze sobą Erzę,ale ta była zajęta.
Wyszła więc sama trzaskając drzwiami.
Walnęłam głową o blat i tak siedziałam.
-Cofe? Wszystko ok? Zapytała Papaya.
-Nie nie jest,twoja siostra... myślałam że się lubimy,a ona dopiero teraz,gdy jestem szczęśliwa z Aztekiem ona mówi że go kocha! Nie mogła mi powiedzieć wcześniej?!
-Nie przejmuj się,chociaż dziś.
-Żeby to było takie proste...
Chwilę potem Aztek podszedł do mnie i powiedział:
-Zatańczysz?
-Chętnie. Odparłam podając mu rękę.
Taniec był super,na chwilę zapomniałam o tym wszystkim...
Pod koniec się pocałowaliśmy i znów usiedliśmy.
-Cofe...
-Tak Aztek?
-Obiecuję,że będę cię bronił,zawsze.
-Ona nie będzie walczyć z tobą.
-?
-Nie dam jej cię tknąć.
-Sam dam sobie radę.
-Nie wiesz o co mi chodzi...
-?
-Nie ważne.
Siedzieliśmy tak przez chwilę.
-Napijesz się? Zapytał już nie trzeźwy Jellal.
-Jasne! Odpowiedział Aztek biorąc kieliszek do ręki.
Nagle Papaya złapała mnie za rękę i wyprowadziła na chwilę za drzwi.
(Papaya?? Po co mnie tak zaprowadziłaś??)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz