Chłopak usiadł za kierownicą, odpalił samochód i ruszył do miasta. Gdy wyskoczył z samochodu, ja w nim poczekałam i wyjęłam z kieszeni telefon. Z drugiej kieszeni słuchawki, włożyłam je do uszu i włączyłam muzykę. Czekałam na niego, aż w końcu wyszedł z wielkim pudłem. Załadował je do bagażnika i wsiadł do samochodu.
-Spory ten tort-mruknęłam obojętnie.
-Rzeczywiście. Ciekawe jak my go zjemy.
-Proszę Cię-przewróciłam oczami.-Wiesz ile jest ludzi w sforze?
-Eee...-wyjąkał.
-Oczywiście, że nie-burknęłam.-Ty prawie nic nie wiesz.
-C-co?!-warknął.
-Ano tak-syknęłam.-Wiesz tylko, jak się kochać w łóżku.
~Co się ze mną dzieje?!~warknęłam w myślach.~Co ja w ogóle robię?!
-Mystery, kochanie, uspokój się-szepnął. Napięłam wszystkie mięśnie, i mimo swojej woli wysiadłam z auta. Zacisnęłam pięści i zaczęłam iść w stronę lasu. Diaspan otworzył w samochodzie szybę i krzyknął:
-Gdzie ty idziesz?!
-Do domu-parsknęłam.-Nie mam zamiaru jechać z tobą w jednym aucie.
Naprawdę, nie wiedziałam co mówię i co robię. Przecież nigdy, z własnej woli, bym tego nie zrobiła! A ze słuchawek nadal leciała muzyka...
Diaspan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz