Szłam pod ludzką postacią przez pustkowia.Strasznie długo wokół mnie
rozciągała się pustynia. Po kilku godzinach zobaczyłam las. Zaczęłam iść
szybciej mimo iż nie pozwalały mi już na to moje siły. Jakieś pół
godziny później byłam już w raju. Cień sprawił, że od razu poczułam się
lepiej. Spróbowałam zmiany w psa. Nie wyszło. No cóż, mówi się trudno. W
końcu znalazłam wodospad. Szybko wyjęłam wszystkie puste butelki jakie
tylko miałam w plecaku i zaczęłam je napełniać. Gdy były już zapełnione
złożyłam ręce na podobiznę miski i napiłam się. Woda była o dziwo tak
dobra, że zaczęłam się śmiać ze szczęścia że znalazłam to miejsce.
Zaczęłam się potem zastanawiać czy aby na pewno nie zawiera jakiejś
substancji wywołującej takie skutki (XD). Śmiałam się tak przed dobre
pięć minut i śmiałabym się dalej, ale coś lub ktoś mi przerwał.
Dokładniej przerwało mi to szelest liści. Gwałtownie odwróciłam się w
ich stronę nadal trzymając w rękach wodę. Zza krzaków wyszedł... pies?!
Jak w takiej dziczy znalazłby się pies?! Przekrzywiłam lekko głowę w bok
robiąc taką minę, jakbym nigdy w życiu nie widziała takiego zwierzęcia.
Owa psinka przemówiła i co najdziwniejsze rozumiałam wszystkie słowa
jakie wypowiedziała. Z wrażenia wylałam resztkę wody z rąk. Psinka
okazała się psem płci męskiej. Spojrzałam na kawałek mokrej ziemi, która
szybko wsiąkła całą ciecz. Zaczęłam się cicho śmiać jakby ze swojej
własnej głupoty. Pies tylko dziwnie na mnie spojrzał. Albo mi się
zdawało albo myślał że jestem jakaś nienormalna lub chora psychicznie. W
sumie na jedno wychodziło.
- No i co się tak gapisz? Nigdy nie widziałeś śmiejącego się człowieka?- spytałam powoli się opanowując.
<jaaakiś pies? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz