Podeszłam do szafy i spojrzałam na nią.
-Demonico, mogłabyś?-szepnęłam.
-Oczywiście-uśmiechnęła się. Machnęła palcem, a drzwi od szafy otworzyły się na oścież.
-Ale one były zamknięte-wyjąkał przestraszony chłopak.
-Przecież to Demonica-mruknęłam.-Ona potrafi wiele rzeczy. Dzięki temu, ratuje mnie, jak zatrzasnę kluczyki w samochodzie...
-Cóż...-westchnęła czarnowłosa.-Nie jestem zaproszona na ślub, więc już pójdę. Pozdrówcie różowowłosego i szkarłatnowłosą.
Założyła na siebie czarny płaszcz sięgający do ziemi, po czym zarzuciła na głowę kaptur. Odwracając się do nas, wykrzywiła usta w szerokim, lecz paskudnym uśmiechu, na którego widok z Diaspanem się wzdrygnęliśmy.
-Do zobaczenia-pożegnała się i wyszła z jaskini.
Diaspan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz