-E... Jasne...- wydusiłam z siebie i delikatnie się uśmiechnęłam. Znów
go odwzajemnił i wstał. Również wstałam. Poszliśmy do lasu i zaczęliśmy
zrywać jakieś zioła. Trochę nam to zajęło, bo... A nawet sama nie wiem
czemu. Ale mniejsza. Przynajmniej miałam okazję żeby trochę z nim po
być. Kiedy już skończyliśmy, Exan powiedział:
-Dzięki. Bez ciebie zajęło by mi to wieki.- zaśmiał się.
-Nie tam... Spoko... To nic takiego...- spuściłam wzrok i zaczęłam
grzebać łapą w ziemi.... Czułam na sobie jego spojrzenie... Stresowało
mnie to potwornie.
-Co ty taka jakaś spięta?- spytał w końcu.
-No... Ech... Widzisz....- nie wiedziałam czy to dobry moment, żeby mu
powiedzieć...- No... Ygh... Nieważne...- szepnęłam w końcu.
-Ważne. Chcę wiedzieć.- upierał się.
-No.... Bo widzisz ja... Ja....- język ugrzązł mi w gardle. Obleciał
mnie potworny strach..- Ja... Naczy ty... Y... No ja... - nie mogłam się
w sobie zebrać.
-No co? Powiedz. Nie będę się przecież śmiać! To dla dzieci.- zachęcił mnie.
-No, bo ja.... No....- musiałam wybrnąć, ale nie wiedziałam jak...- Powiedzmy, że.... No....
-Wyduś to z siebie w końcu. Dawaj.
-Od dłuższego czasu mi się podobasz....- szepnęłam tak cicho, że raczej nie usłyszał.
<Exan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz