Siedziałem i gapiłem się na zachód słońca ze zmrużonymi oczami.Leżałem jak co wieczór i rozmyślałem o dalszych losach mojej sfory.Nagle usłyszałem jakąś suczkę.Podbiegła do mnie a ja wstałem.
-Witaj! powiedziała
Przeglądłem ją od góry do dołu wzrokiem.Była zazwyczaj innej maści jakiej widzę na co dzień.Stąd moje lekkie zdziwienie.
-Ten.no witaj.Jestem Rubin. uśmiechnąłem się szeroko
-Ja,Papaya.Co tu robisz?? spytała
-Myślałem ale mi przerwałaś.powiedziałem z przekąsem
-No ale tak konkretnie..to raczej za dzikie tereny jak dla psa nie?
-Wiesz,ja tu mieszkam..Powiedzmy że to wszystko na około kilku set kilometrów to moje tereny.
-Czyli że masz sforę?
-Spostrzegawcza jesteś..mrukłem
-A mogę dołączyć??spytała
-Jasne,każdy może..
Suczka patrzyła się w ziemię przez dłuższy czas.
-Może masz ochotę się przejść,pogadać,pozwiedzać co??
<Papaya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz