Chodziłam sama przez dość długi czas by
sie usamodzielnić... Szukałam jakiegoś stada... dzikiego... Miałam dość
ludzi i dość samotności... Pewnego zimnego dnia... Wyczułam obecność
jakiegoś psa... Odwróciłam sie i zanim sie zorientowałam jakiś pies
wylądował na mnie , leżałam na plecach przygnieciona do ziemi...
-Kim jesteś? -spytał
-T...T...Tori....A ty?
<Jakis pies?>
-Kim jesteś? -spytał
-T...T...Tori....A ty?
<Jakis pies?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz