Pobiegłem do domu zrobić lotkę. Wziąłem skórę oraz jakieś pręty i się udało. Poszedłem do smoka i założyłem ją. Smok się zdziwił ale potem odleciał razem ze mną na jego ogonie. Długo nie polataliśmy aż wpadliśmy do jeziora. Pomyślałem o siodle i zamontowanym do niego sternikami lotki. Tak też zrobiłem. Minęło wiele dni i już coraz lepiej latałem na nim. W końcu postanowiłem dać mu imię. Nazwałem go Szczerbatek bo wysuwa i chowa zęby. Można pomyśleć że jest szczerbaty. Dorastałem razem z nim. Przeczytałem w książce że na podbródku rośnie mu coś w stylu zarostu. Okazało się że jest w takim samym wieku co ja! Postanowiłem zrobić z nim coś jak pokaz trików. Niestety skończyło się to dla mnie tragicznie. Zostałem pozbawiony nogi. Ludzie znaleźli mnie rannego i zawieźli do szpitala. Tam dostałem nową nogę do której się musiałem trochę przyzwyczajać. Jako człowiek też nie miałem normalnej nogi tylko metalową. Gdy nogę zarosły włosy mogłem wrócić. Rodzice od razu przybiegli do mnie i przytulili z łzami w oczach. Widać ze nie jestem aż takim ciamajdą bo i tak rodzice mnie kochają. Brat zrobił to samo co rodzice. Zobaczyli moją nogę i się zdziwili. Ja powiedziałem im wszystko. W tedy rodziców olśniło. Okazało się że to stary smok mojej mamy. Trochę się zdziwiłem ale Szczerbatek niezbyt. Już minął spory czas i nie przejmuje się tą sytuacją. Żyję normalnie tak jak inne psy, oprócz tego że latam na smoku który bez mnie nie poleci. W sumie wyszedłem z Szczerbkiem na 0. I ja i on nie mamy jednej części ciała tylko sztuczne. Ja pomagam mu latać a on czasem mi chodzić. Bo nie raz się wywaliłem. xD
The End
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz