Mama wysłała mnie do lasu po jakieś zioła na eliksir leczniczy.Wziąłem ze sobą księgę ziół i szukałem tych które mi zaznaczyła.Nie była to lekka książka,ale chciałem jej pomóc.W końcu została teraz sama bo mój tata wyruszył na jakąś wyprawę..Nie za bardzo miałem się z kim bawić.Byłem jedynakiem i nie znałem nikogo.Nagle zauważyłem jakiś dwóch chłopców,walczących ze sobą.Podszedłem do nich nieśmiało.
-Kto ty?? zapytał blondyn,zauważając mnie i dusząc brata.
-Ja??Jestem Brasil.. powiedziałem cicho
-A ja Lemon.Zapamiętaj sobie to imię.Wkrótce będę najsilniejszym chłopakiem tutaj i ciebie też pokonam!
-Nie,to ja będę najsilniejszy! Wyrwał się blondynowi, niebiesko-włosyi zaczął go bić
-Cicho bądźcie! krzyknęła jakaś dziewczyna z drewnianym mieczem w ręce,która natychmiastowo rozdzieliła chłopaków.Była trochę straszna..
-O jakiś rudy chłopak!Kto ty?? krzyknęła i spojrzała na mnie nagle.Ja automatycznie zacząłem się wycofywać..
(Anubis?Lemon?Creda?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz