Widok Rubina rozbawiał mnie, z trudem powstrzymywałam śmiech.
-Oj Rubiś, nie wkurzaj się... Uśmiechnęłam się do niego, on tylko mruknął coś pod nosem...Nie powstrzymałam się dłużej i wybuchłam śmiechem. Pies spojrzał się na mnie jak na wariatkę, zaczęłam jeszcze bardziej się śmiać. Rzuciłam się na niego i zaczęłam go gilgotać. -Nie, nie, nie! Krzyczał przez śmiech, nagle mi się wyrwał i zaczął mnie gilgotać. -I co fajnie? -Nie! Krzyknęłam przez śmiech. Nagle do jaskini wpadł kolejny gość...To był Bad Boy... -Czego! Warknęłam wściekła, tym razem się wkurzyłam, psy spojrzały się na mnie zdziwione. -To znaczy...Rubin to twój gość... Zniżyłam ton do normalnego. -Rubin, na naszym terenie są ogniste smoki. -Ile ich jest? -Nie wiem, co miałem je liczyć?! Warknął Bad, zmierzyłam go ostrym wzrokiem i warknęłam, pies poprawił się: -Znaczy nie wiem, dużo... (Bad, Rubin? Nie mam weny...) |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz