Popatrzyłem ze złośliwym uśmieszkiem na brata.On sobie nic z tego nie robił.Myślałem że coś kombinuje ale jednak nic nie zrobił... NA RAZIE...
-Dobra,ustąpię głupszemu.. powiedział ze szalmanckim uśmiechem i pocałował suczkę w łapę.
-Spadaj i zajmij się swoimi sprawami ! warknąłem
-Ta jasne już lecę na skrzydłach.. powiedział znowu z sarkazmem
Czyli może jesteśmy umówieni na jutro?? bo wiesz dziś za bardzo czasu nie mam...
-Dobra,może być..
-Przyjdę po ciebie koło 10 rano.Punktualnie!
Mówiąc to znikł zza krzakami.
-Uf już po kłopocie..
-Nie wiedziałam że aż tak się nie lubicie..
-No jak widać.. Już na sam dźwięk jego imienia gotuje się we mnie.Coś czuję że on coś kombinuje...
No ale mniejsza z tym.. Gdzie idziemy?? Suczki mają pierwszeństwo..powiedziałem kulturalnie.
<Diana?c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz