-Nie będzie żadnego czasu na wszystko do cholery.. mruknąłem i wziąłem ją na ręce znów bez jej zgody.
-Co ty znowu wyprawiasz? warknęła
-Nie chcę cię stracić,przecież jak odejdziesz to nigdy się już raczej nie zobaczymy..mruknąłem smutny
-Jak będę chciała to odejdę to chyba moja sprawa nie??
Puściłem ją.Znów miałem mieszane uczucia.Z jednej strony sumienie mówiło mi : a daj już sobie z nią spokój a z drugiej : walcz,przecież nie możesz jej stracić..
Usiadłem na głazie,puszczając ją.Nie zaszliśmy daleko od walizek..
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz