Spałem głębokim snem.Po chwili zbudziłem się lecz miałem zamknięte oczy.Wyczułem że Papayi obok mnie nie ma.Nagle usłyszałem słowa Papayi ,,To dla ciebie Jellal".Nie wiedziałem o co jej chodzi.W sekunde ogarnąłem że ruszała moje zdjęcia.Wstałem i jak najszybciej wyskoczyłem na balkon.Było już za późno.Patrzyłem jak spada,z ręką wychylona w przepaść,z krzykiem : Nie! xD i łzami w oczach.Od razu popędziłem schodami i wezwałem karetkę.Ludzie zebrali się wokół niej.Była mocno ranna.Jednak żyła.Oddychała..Po chwili zabrała ją karetka.Pojechałem razem z nimi,trzymając ją cały czas za rękę.Potem rozdzielili nas na około 2 godziny.Byłem tak zdenerwowany jak nigdy wcześniej.Po chwili wyszedł doktor.
-No i co z nią? spytałem szybko
-A pan jej mąż czy ktoś z rodziny?
-Tak,mąż.XD Proszę o informacje!
-Pańska żona..ona..
-Nie żyje?
-Żyje tylko jest w bardzo poważnym stanie..nie wiem czy uda nam się coś zrobić..
Słysząc to wpadłem w furię.Użyłem zaklęcia zatrzymujące czas i wbiegłem na oiom.Zabrałem ją na ręcę i poleciałem do sfory.Tam zajęła się nią Kerei.Po długiej i ciężkiej operacji,udało się ją uratować.Byłem taki szczęśliwy jak nigdy dotąd.Od razu poleciałem do jej łóżka.Zacząłem płakać jak dziecko,nie wiem już sam czy to były łzy szczęścia czy smutku.Zasnąłem.Rano obudził mnie jej głos i dotyk.Od razu się ogarnąłem.
-Ty wariatko! Jak mogłaś!
-Chciałam tylko byś..był z nią szczęśliwy..
-Z kim?
-Z Erzą..wiem ze coś do siebie czujecie..miałbyś łatwiejszy wybór..
Zdziwiłem się.Usiadłem obok niej na łóżku i spojrzałem jej w oczy.
-Erza to tylko przyjaciółka,nikt więcej..od zawsze tak było i raczej pozostanie..
-Ja wiem i tak że..
Przerwałem jej durne gadanie,pocałunkiem.
-Kocham cię i tylko ciebie..
Wtedy na prawdę zrozumiałem co to miłość..
-Przepraszam ze przerywam.. przęłknęła ślinę Kerei
-Ale..Brown chce się widzieć z Papayą..
Oboje zamieszaliśmy się.Kerei nas widziała razem..w dodatku gdy się całujemy..już po nas..zamarłem..
Po chwili wszedł Brown.
<Papaya?Brown?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz