Ziewnęłam przez sen. Śnił mi się bardzo dziwny sen...
Szłam po ciemnym lesie, w dłoni trzymałam sztylet. Dookoła rozciągały się ciemne drzewa. Księżyc schował się pod chmurami. Rozglądałam się nerwowo we wszystkie kierunki świata. Nagle stanęła przede mną dziewczyna o ciemnoczerwonych włosach i wyjęła miecz. Przyłożyła mi go do gardła i śmiała mi się prosto w twarz.
-I co teraz zrobisz rybko?-spytała z pogardą.
Ja popatrzyłam się na nią z uśmiechem.
-A jak myślisz?
-Nie wiem. Zabije cię, rozumiesz? Będziez gniła w lesie.
-Ale dlaczego? Zrobiłam ci coś?
-Bardzo dużo. Kocham Jellal'a, odpierdol się od niego. Słyszysz?
Złapałam miecz dziewczyny i przyłożyłam go sobie do serca.
-Proszę bardzo.-energicznym ruchem wbiłam go sobie w serce.
Usiadłam na łużku. Rozejrzałam się i zobaczyłam śpiącego Jellal'a. Obok niego leżały jakieś zdjęcia. Ja i on, i ona... Ta dziewczyna z koszmaru. Wstałam szybko z łużka i wyszłam na balkon. Jedna łza popłynęła mi po policzku.
-To dla ciebie Jellal...-usiadłam na poręczy. W dole jeździły malutkie samochody, świeciły maciupeńkie latasrnie. Popatrzyłam w księżyc i jęknęłam. Stanęłam na poręczy i ostatnie raz spojrzałam na pokój. Jellal spał słodko. Uśmiechnęłam się lekko i znów spojrzałam w księżyc.
-To dla ciebie...-skoczyłam z balkonu. co prawda nasz pokój znajdował się na 3 piętrze no ale zawsze coś. Z wielką prędkością walnęłam w chodnik.
Obraz mi się rozmazywał. Byłam karetce, światła i chuk jeszcze bardziej przyczynił sido utraty przytomności. Niewiedziałam czy Jellal jest przy mnie.
<<Jellal? Ja kurde Batman xD>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz