Byłam zaskoczona jego reakcją. Przygniecona nim niev ruszałam się aby nie uderzyć się boleśnie. Patrzyłam ciągle na niego. Jakoś... Tak dziwnie się poczułam... Bardzo miło... Dziwne uczucie... Taka ulga, rozchodząca się od czoła do stóp. Leżałam w ciszy.
- Cobra! Ona jest... - Papaya podeszła do chłopaka. Próbowała ściągnąć go ze mnie i przystąpić do mojej egzekucji.
- Dokończ. - warknął.
- Jest zabójcą. - szepnęła tak abym tego nie usłyszała. Szkoda tylko, że to usłyszałam.
Zabójcą, śmieszne. Nie poczułam się urażona, czy coś w tym stylu. Wypowiedziane przez nią słowa nie opisywały mnie.
<< Cobra? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz