- A więc. - przeleciałam wzrokiem całą salę. - Do pierwszego zabójstwa sprawca użył noża kuchennego znajdującego się w naszej kuchni. Ofiara, broniąc się wzięła długą maczetę i zraniła nią sprawcę w brzuch. Do drugiego zabójstwa również użyto tego samego noża lecz powieszono ofiarę na kablu od przedłużacza. Sprawca wybierał ofiary losowo. Jakieś pytania?
- Tak! - wrzasnął Jellal. - Kto to do cholery zrobił?!
Skarciłam go wzrokiem.
- Trzecie zabójstwo...
- Co? - Shiina wstała
- Świetnie słyszysz. - uśmiechnęłam się.
- Trzecią ofiarę zabito tym samym nożem co dwie poprzednie. Próbowano również otruć waszego, ekhem naszego ojca.
- Ale... Kto jest tą ofiarą...
- Zgadnij. - uśmiechnęłam się podejrzliwie.
Nastała cisza.
- Ja. - odpowiedziałam naturalnie. Wszyscy zrobili minę typu: ,,What The Fuck?!'' i otworzyli buzie.
- Otóż, pomogła mi jedna świetna osoba... - zamknęłam oczy. - Ja sama. A z resztą, powiem kto jest sprawcą. Zamordował dwie osoby, próbował zabić dwie... Celestio, wstań.
Dziewczyna wstała spokojnie.
- Tak? - uśmiechnęła się jak zwykle.
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Ja? - podniosła brew. - To Anubis.
- Podaj powód.
- Kazał mi je zabić. Lecz tego nie zrobiłam.
- Czyżby?
Dziewczyna nie wytrzymała.
- A czy masz dowody, że to ja?! Nie masz, więc mnie nie oskarżaj. To ten gówniany Anubis! Ciągle wszystko komplikuje! Oderwę wam wszystkim łby!
- Jedno mnie dziwi... Dlaczego to zrobiłaś?
Celestia widząc, że jest w dziurze uśmiechnęła się. Wyprostowała się i powiedziała:
- Moim marzeniem było wybudowanie zamku w stylu zachodnim. Byłabym bogata! Wiele lat zbierałam pieniądze poprzez hazard lecz usłyszałam o Pani Papayi. Jest bardzo bogata tak jak Pan Jellal. Chciałam zostać jej pokojówką i po kolei zabić wszystkie ich dzieci. - uśmiechnęła się szerzej. - W sumie, zaszłam tak daleko... Kiedyś musiałam się stoczyć.
- Ale... Dlaczego miałabyś mnie zabić skoro mnie kochasz..? - Cobra przykuł uwagę czarnowłosej.
- Ja Cię nie kocham. Jak wiesz, na początku mówiłam, że jestem znakomitym kłamcą. Chciałam abyś nie podejrzewał mnie. - podparła ręce o brodę.
- Przecież zaraz umrzesz... Nie boisz się? - Laxus wbił wzrok w ziemię.
- Wiesz, w poprzednim życiu zapewnie byłam Marą Antoniną. Ja umiem pogodzić się z porażką. Przegrałam. Jak dawno tego nie słyszałam.... Porażka, trudne słowo. Czasami trzeba je wypowiadać. Gratuluję wam, jesteście bardzo kochającą się rodziną. Zazdroszczę wam.
<< Jellal? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz