Poszedłem za krucjatą,co chwilę miałem rękę na rękojeści miecza i bacznie oglądałem się dookoła
po czterech godzinach drogi stanęliśmy,stanąłem koło drzewa
i przyglądałem się średniowiecznym ludziom,niektórzy w czasie spoczynku siedzieli,albo rozpalali ogniska
albo rozkładali namioty,jedna dziewczyna podeszła do mnie
-witaj,czemu zdecydowałeś się do nas przyłączyć wielmożny panie?
-nie nazywaj mnie tak...jestem Kirito
-Ki...Kir...Ki-dziewczyna starała się wypowiedzieć moje imię
-Kirito-powtórzyłem
-Kir...Kito
-niech ci będzie-syknąłem
-w czym się specjalizujesz?,chemia?
-trochę-odrzekłem
-Biologia?
-W tym jestem najlepszy-zaśmiałem się
-to dobrze,pomożesz nam z chorymi dziećmi-powiedziała
-ale co im jest?
-chorują na dżumę-powiedziała dziewczyna
Podszedłem do chorych dzieci,wyglądały paskudnie,na ich skórze pojawiły się czarne kropki
poszperałem w kieszeniach,gdzieś miałem eliksiry,ale ich nie było
-potrzebuję składników na eli...lekarstwo
-ale nie znamy lekarstwa na dżumę-powiedziała kobieta
-masz tu listę składników-podałem jej listę
-ale Kito,my nie znamy tych składników
-dobrze w takim razie ja to załatwie a wy zakryjcie twarz jakąś ścierką i nos aby zarazki nie wnikały do nosa ani buzi-wytłumaczyłem
-ale...co to są zarazki? małe diabełki?
Ręce mi opadły,nie wiedziałem że w średniowieczu ludzie są tacy ciemni
-właśnie małe diabełki-uśmiechnąłem się
Wytarłem pot z czoła i wziąłem się za wyrób eliksirów
<CDN>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz