Zachichotałam cicho, obserwując chłopaka. Siedziałam pod łóżkiem, ledwo powstrzymując parsknięcie śmiechem, gdy szukał mnie za fotelem, czy w szafie. W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam głośnym śmiechem i wyturlałam się spod łóżka.
-Tutaj jesteś!-warknął.
-T-tak-wydukałam, ocierając łzy z kącika oka, które powstały w wyniku śmiechu.-Serio mnie nie widziałeś?
-Jakbym Cię widział, to bym Cię znalazł!
-O matko, popłakałam się ze śmiechu-zachichotałam.
Diaspan? ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz