-nie mów tak!!-wrzasnąłem wbijając z nerwów miecz w ziemię i obaj usłyszeliśmy donośne brzęknięcie żelaza-należysz oczywiście że należysz...ja tak mówię i do puki ci nie pozwolę nie odejdziesz stąd!
-Benek...
-żaden Benek! masz tu zostać i nie cudować ja za chwilę przyjdę z owocami
Po kwadransie przyniosłem Asunie,pomarańcze,winogrono,ananasy,jabłka,gruszki,wiśnie i grejfluty
Asuna odkąd dostała ode mnie ochrzan jadła trochę wolniej i miała nieco smutniejszą minę
Kiedy Asuna zasnęła,zacząłem czytać jak może zmarły po wskrzeszeniu może odzyskać swoją duszę
i przeczytałem że muszę...przejść przez bramy piekielne,serce mi podskoczyło ale dla dobra Asuny zrobię wszystko,chwyciłem za miecze,przygotowałem szczepionki anti-mortua i eliksiry lecznicze i wyszedłem
z jaskini i kierując się ku wielkiemu wulkanu 700km stąd,była to długa i wyczerpująca
ale opłacało się,wspiąłem się na sam szczyt wulkanu,popatrzyłem w dół,musiałem chwilę odczekać aby pozbierać odwagi,zrobiłem kilka wdechów i wydechów i wyskoczyłem na dół
czując jak wiatr uderza mnie w twarz,a gorąco było nie zniesienia,w końcu upadłem na wieki głaz otaczający lawą,odbiłem się mocno i przeskoczyłem nad lawą,przed sobą miałem przejście
wszedłem i idąc tak mrocznym korytarzem zdawałem sobie sprawę że ciemno ma tu ten diabeł heh XD
potem miałem przed sobą korytarz,z sufitu spływała lawa,a na środku siedział szatan,ten który walczyłem na misji "wieczne potępienie" zrobiłem odważnie kilka kroków i powiedziałem
-dawaj bękarcie duszę Asuny!
-heh zwykły śmiertelnik żenujące-odrzekł szatan wstając ze swojego tronu-znikaj stąd bo cię tak urządzę że
będziesz się smażyć w piekle przez następne 500lat
-szczerze to jak ja cię urządzę to będziesz się bać Boga przez najbliższe 1000 lat
I wyjąłem krzyż i wodę święconą
-dawaj duszę Asuny!
-co ty chcesz zrobić?!-wrzasnął szatan
Pokazałem mu krzyż,ten darł się i zasłonił sobie oczy
-nie będę powtarzać!-warknąłem biorąc po kropidło i zanurzyłem w wodzie święconej
szatan milczał,kropnąłem go wodą a ten zaczął się krztusić i krzyczeć
-dasz mi to na co oczekuję?!
-tak masz,weź ją i daj mi spokój-pstryknął i pojawiła się dusza Asuny,wyglądało jak widmo
z twarzą Asuny i wyglądała jakby spała,wziąłem jej duszę a szatan chciał podstępem mnie skarcić więc
wyczuwając to wylałem na niego całą wodę święconą i tym razem darł się na całego i zniknął ale nie umarł.
Wychodząc z wulkanu i teleportując się do sfory i poszedłem do mojej jaskini,tam była Asuna która krążyła
po jaskini,kiedy mnie zobaczyła spytała
-gdzie byłeś,wiesz jaka jestem głodna,gdzie moje...co to masz-spytała patrząc na jej duszę
-twoja dusza,kładź się...
-ale...
-kładź się-powtórzyłem tylko tym razem głośniej
Położyła się,klęknąłem przy niej i zatwierdziłem w niej jej duszę,Asuna znowu była ciepła
znowu odczuwałem u niej krążenie i już nie miała takiego smaka na owoce
-jak się czujesz?-zapytałem
<Asuna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz