-Co ci?
Wyciągnęłam ostatnią miksturę leczniczą jaką mam i wypiłam duszkiem.
-Wracam tam.. burknęłam
-Oszalałaś?
-Teraz przynajmniej już wiem jakie on stosuje ruchy..zaufaj mi..
-Nie i koniec!Jakoś źle to przeczuwam.. Uparł się
-Uwierz,wszystko będzie dobrze.Załatwię go raz,dwa..
-Liberum weto! warknął
-Nie sprzeciwiaj mi się! krzyknęłam i skierowałam miecz w jego stronę :
-Asuna,proszę.. patrzył na mnie oczami szczeniaczka,nic nie robiąc sobie z mojej groźby.. :
-Nie i koniec,kropka.. ominęłam go a on po chwili uległ mi.Nie minęło długo i znów staliśmy na przeciwko Linka :
-O,już wróciliście?Chcecie znów zbierać baty? zaśmiał się
-Benek,ty tym razem nie wtrącaj się w tą walkę.Jeżeli zajdzie taka potrzeba,to cię zawołam.. szepnęłam
-Oszalałaś? warknął
-Mówię ze sama dam sobie radę.. warknęła.Chłopak niechętnie się zgodził i siadł pod ścianą.
-Walcz jak przystało na mężczynę,Link.. warknęłam a on zmienił się znów w człowieka.
-Dobra,możemy zaczynać.. zaśmiał sie demonicznie
Ja oczywiscie zadałam pierwszy cios :
I potem seria takich samych,moich ulubionych :
On jednak dzielnie bronił się swoją tarczą,która rozleciała się na pół pod wpływem moich ciosów...
-Ty mała ździro! warknął
-Dopiero się rozkręcam.. uśmiechnęłam się i wzięłam mocny rozbieg,rzucając się na niego :
Bronił się tylko samym mieczem.Był już zmęczony.Postanowiłam zadać ostateczny cios..
..ale on wtedy zrobił unik,i walnął mnie w plecy tak że upadłam na ziemię..
-Asuna! krzyknął Benek
Wstałam obolała,ale mój miecz był dość daleko ode mnie..nie miałam się czym bronić i nagle chłopak uderzył mnie mieczem :
Walnął tak mocno że straciłam całe życie.To był praktycznie już mój koniec..Benek podbiegł do mnie przestraszony.Link śmiał się,zadowolony z samego siebie..

Ja zaczęłam płakać,ale byłam uśmiechnięta..
-Żegnaj,Kirito..dziękuję ci za wszystko.. szepnęłam i zniknęłam z tego świata..
(Benek?)









Brak komentarzy:
Prześlij komentarz