Uszy mi oklapły na widok "cioci Papayi". Nie przepadałem za nią. Mimo to, z czystej uprzejmości wstałem i podszedłem do niej.
- Witam...!
- Dzień dobry, Aztek, dzień dobry Cofy.
Dzieciaki zaczęły jeść ciasteczka, też się jednym poczęstowałem. Papaya
gadała z Cofy jak gdyby nigdy nic, nie wspominając o tym, że za kilka
dni zniknie, bo odzyskała ciało tylko na chwilę, dzięki ßenkowi. Gdy
Papaya już poszła, wróciliśmy do nory.
- Cofy, musimy pogadać.
- O co chodzi?
- Jeśli eliksiry i obecna wiedza medyczna się nie mylą, twoja przyjaciółka... Za parę dni zniknie...
- Jak to zniknie!?
Opowiedziałem jej całą historię, która niedawno miała miejsce. Suczka stała z otwartym pyskiem.
( Cofy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz