czwartek, 25 września 2014

Od Azteka cd. Cofy

- Możliwe. - Odparłem ze spokojem.
- Możliwe?! Przecież to jest dziwne!
- Mylisz się, moja droga. To najzupełniej normalne. On, czuje się przywódcą. Chce chronić siostry. Rozumiesz?
Dziewczyna patrzyła na mnie, jakbym przed chwilą urwał się z choinki.
- Yyy... No trochę sensu to ma... Ale skąd ty to wiesz?
- Jestem Medykiem. A to, jest nic innego jak psychologia.
- Widać, że nie znam się na psychologi. - Lekko się uśmiechnęła, ale wiedziałem, że nie do końca wierzy w mój "wykład". Przez resztę drogi do domu, wszyscy milczeli. Potem, Spirit zmienił się w człowieka i wrócił do swojego pokoju. Mieliśmy zamiar spokojnie obejrzeć jakiś program w TV. Po obejrzeniu, Cofy powiedziała:
- Idziemy spać?
- Ja jeszcze nie. Poczem na dziewczynki.
Cofy odeszła, a ja zostałem w salonie. Po 2 godzinach, w drzwiach stanęła Su. Jej siostry nie było. Włosy dziewczyny, zwykle uczesane w warkocz, teraz były rozpuszczone i potargane. Rękaw od bluzki oddarty.
- Suzan! Co ci się stało, dziecko? - Powiedziałem, próbując mówić szeptem.
- Szarpałam się z Sambą, bo ona chciała iść do tego chłopaka. Ale ona jest silniejsza, w dodatku ściągnęła mi gumkę z włosów, i nic nie widziałam.
- Ale poszła tam?
- Tak...
W tej chwili przyszło mi do głowy, że może znamy tego chłopaka. Bo, na jego wspomnienie pojawiła się jakaś znajoma twarz. Kazałem dziewczynie iść spać, i pod rzadnym pozorem nie budzić mamy.
Rankiem przybyła Samba. Cofy spała. Kiedy, koło 9 się obudziła, zastała dziewczyny, Spirita i mnie, siedzących w kuchni. Uśmiechnęła się. Jednak widząc moją poważną minę, jej uśmiech zniknął.
- Sambo, opowiedz mamie, o której wróciłaś? - Powiedziałem tak, jak mówi prokurator do oskarżanego.
- O 7 nad ranem....
- A gdzie byłaś tak długo?
- U Jamesa....
- Kim jest James?
- Moim chłopakiem...
( Cofy? Przesłuchanko )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz