-Nie wiem, czy nasza urocza para wie o tym, ale nadal znajdujecie się w moim domostwie-zauważyła dziewczyna.
-Nie wtrącaj się!-warknęłam.
-Nie możesz się w taki sposób do mnie odzywać, blondyneczko-powiedziała lodowatym tonem. Zdjęła kaptur z głowy, ukazując swoją twarz. Jej srebrne włosy lekko falowały. Sięgnęła po łuk, po czym momentalnie napięła cięciwę ze strzałą i wypuściła ją w moją stronę. Ledwo co uchyliłam się przed jej atakiem. Strzała uderzyła o liść rośliny naściennej, a ten spalił się w drobny pył.
-Czyli też dysponujesz magią, co?-zagadnął Laxus.
-Mogłeś się tego domyślić po mojej towarzyszce, urokliwy chłopcze-mruknęła.
Przerażona jej atakiem, wydusiłam z siebie:
-My może już pójdziemy.
-Tylko tym razem, blondyneczko-wysyczała, rozpływając się w powietrzu.
Wyszliśmy z pomieszczenia, ale ja nadal trzęsłam się, przypominając sobie jej twarz.
Laxus?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz