Wbiłam wzrok w Beliara, ale chwilę po tym spojrzałam na Cobrę.
-Ty go skrzywdziłeś-wycedziłam powoli.
-Nie umie się bronić-prychnął.-A teraz, może wyjdziesz ze mną na miasto? Nie potrzebujesz jego towarzystwa.
-Skrzywdziłeś mojego Cobrę-powtórzyłam zimnym tonem. W mojej dłoni automatycznie pojawił się wielki topór.
-Sena?-spytał niepewnie Cobra.-Proszę, nie rób tego.
-Skrzywdziłeś go!-warknęłam i ruszyłam na Beliara. Zdezorientowany chłopak, nie wiedział co się dzieje. Skoczyłam na niego, kolanami dociskając ramiona. Położyłam topór obok, a moje dłonie wylądowały na szyi Beliara.
-A-anaya-wydusił, patrząc na mnie.
-Nigdy nie krzywdź Erika-powiedziałam mechanicznie, patrząc mu z nienawiścią w oczy. Po chwili wzięłam do rąk topór i przyłożyłam go do gardła chłopaka. Lekko go uniosłam i gdy już miałam go opuścić, opamiętałam się. Wstałam z niego i otrzepałam ubranie.
-Potraktuj to, jako akt ułaskawienia-powiedziałam obojętnie.-I zapamiętaj, co ci powiedziałam.
Beliar/Cobra?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz