Ona odwzajemniła mój uśmiech,lekko zarumieniona.
Wstaliśmy z ziemi.Przeciągnąłem się i zaproponowałem jej byśmy poszli się przejść na molo.
-Wiesz,może faktycznie powinienem się przyłożyć do tych treningów.Następnym razem,skopie mu tyłek,obiecuje ci.
-Wierze ci. rzekła krótko ale bardzo wiarygodnie.
Gdy szliśmy na kolorowe ulice miasta,niektórzy ludzi patrzyli na mnie z przerażeniem i uciekali jak najdalej.Było mi trochę cholernie przykro za to co zrobiłem moim ofiarom lub ich rodzinom.Wszędzie grała muzyka,bo przecież dziś urodziny króla.Gdy doszliśmy nad ciemne jak niebo w tej chwili,morze w którym odbijało się tysiące gwiazd,musnąłem lekko jej dłoń,swoją po czym spytałem :
-Mogę prosić??
<Anaya?xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz