-Ty kochasz jego a tak się składa że ja ciebie..
-Teraz sobie przypomniałeś?Chyba trochę za późno..warknęła
-Wara od niej.. Cobra podszedł do mnie i chwycił za koszulę
-Chcesz się o nią bić frajerze? syknąłem kopiąc go w jaja a on upadł na ziemię.
-Przestańcie! krzyknęła Sena
-Sam sobie zaczyna! otrzepałem sie
-Po cholere tu przychodziłeś! warknął Cobra,rzucając się na mnie ale po kilku sekundach znalazł się na ziemi
-No gdzie twoja słynna trucizna się podziała?Hę? zarechotałem
-Ty skurwielu! znów zaczął atak,lecz po chwili kolejny raz gryzł ziemie
Spojrzałem na niego z wyższością.
-Ona potrzebuje kogoś kto ją obroni a nie takiego mięczaka jak ty.. prychnąłem
<Anaya?Cobra?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz