Wtedy kot pisnął i wbił pazury w mój pośladek.Zawyłem z bólu i bluzka spadła mi z twarzy.
-Beliar?To ty? zaśmiała się
-Niestety.. mruknąłem sam do siebie
Kot zniknął jak duch z mojego pola widzenia.
-Ale cię udrapał.Może trzeba iść do lekarza?
-Nie potrzebuje pomocy..
-A jeżeli on ma wściekliznę?Może wdać się też zakażenie!Te rany szybko nie zniknął ci z twarzy.. blizny zostaną..rzekła zmartwiona
-Ponoć nie masz czasu na takiego kretyna.. uśmiechnąłem się łobuzersko
<ALE?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz