-Możesz mówić prawdę?-spytałam, przez zaciśnięte zęby.
-Przecież mówię!-zdenerwował się, siadając obok mnie. Natychmiast się od niego odsunęłam.
-Nie dotykaj mnie-warknęłam.-Nigdy więcej.
Poderwałam się z łóżka i wybiegłam z jaskini. Wsiadłam do swojego samochodu i wyjechałam spod domu. Ruszyłam i zatrzymałam się przed jaskinią Juvii. Bez pukania, otworzyłam z hukiem drzwi. Na sofie siedziała niebieskowłosa dziewczyna, a przy niej Quanti, o którym wspominał Diaspan.
-Och-zdziwiłam się, ale chwilę po tym przypomniałam sobie o co miałam zapytać.-Juvia, był u Ciebie dzisiaj Gray?
-Gray?-uniosła brwi.-Nie, nie widziałam go dzisiaj. A kim ty w ogóle jesteś?
-Jego narzeczoną-rzuciłam przez ramię, wychodząc. Wsiadłam do auta i zamyśliłam się. Było mi strasznie głupio. Oskarżyłam Diaspana o zdradę, choć to nieprawda. Pojechałam do miasta. Kupiłam wielkie pudełko lodów, po czym wróciłam do jaskini, jednak nie zastałam w niej mojego narzeczonego.
-Gray?-zawołałam.-Przepraszam za tamto oskarżenie, słyszysz? W ramach przeprosin kupiłam Ci lody! Gray, słyszysz mnie?
Diaspan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz