- Jesteś pewna? - Spojrzałam do góry - A co to za trampek wystający z dziupli?
- Y... To mój, schowałam go tam.
Anie przez chwile jej nie wierzyłam. Moje podejrzenia, potwierdziło głośnie, rozlegające się z dziupli kichnięcie.
- Czy trampki kichają? - Zadałam dziewczynie pytanie retoryczne, i wspięłam się na drzewo. W dziupli, siedział brzydki jak noc listopadowa dziwoląg, trzymający w ręku mój szkicownik. Wyrwałam mu zręcznym ruchem moją własność, walnęłam go szkicownikiem po głowie, i zeszłam z drzewa.
Za mną, z dziupli wyszedł kołując się chłopak. Life popatrzyła na niego i zaśmiała się szyderczo.
- Co mu zrobiłaś? - Zapytała.
- Użyłam przemocy. - Powiedziałam, i już miałam się oddalić, kiedy chłopak zawołał:
( Life? Geralt?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz