- Od Laxusa... Nie znam. - Mruknęłam
- No wiesz, syn Papayi i Jellala.
- A, nie ten z więzienia, tylko starszy?
- Aha.
Naszą dyskusję o Laxusie, przerwał szelest.
- Spradzę, co to.
Pies wszedł w zarośla, a ja bacznie rozglądałam się,wokół siebie. Nagle,
poczułam, że dotyka mnie czyjaś łapa. Odwruciłam się natychmiastowo,
złapałam skaczącego za łapę, ten stracił równowagę skoku i padł jak
długi. Był to wilk syberyjskin wyszczerzył kły, ja ugryzłam go w kark.
Wilk wysyczał:
- Puszczaj kundlu!
- Ani mi się śni...!
Wtem, na polankę wrócił Haru. Oczy "wyskoczyły mu z oczodołów", gdy zobaczył, że trzymam wilka przytwierdzonego do ziemi.
- Co się tu stało?!
- To on szeleścił. Poradziłam sobie z nim.
- No ale jak on tu wszedł?! Przecież zaklęcie jest.
- Tak... Wcześniej się nad tym niezastanawiałam...
( Haru?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz