-Do tego już się, akurat przyzwyczaiłam!-krzyknęłam zalana łzami.-Pierwszy raz tak mi na kimś zależy! Ale ty nawet jeden raz nie chcesz mi pomóc!
Ukryłam twarz w dłoniach i wbiegłam do jaskini. Upadłam na kolana przy łóżku Diaspana.
-Dałam mu leki uspokajające-odezwała się Kerei, siedząca po drugiej stronie jaskini. Usiadłam na brzegu łóżka i uśmiechnęłam się blado. Położyłam dłoń na jego policzku. Chłopak był pogrążony w głębokim śnie. Drugą ręką ścisnęłam jego palce u ręki.
-Przepraszam-szepnęłam.-Nie udało mi się go przekonać. Naprawdę mi przykro.
Diaspan/Rubin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz