-Jesteś na zapleczu klubu-mruknęła Kate - barmanka.-Upiłeś się, więc tu zawlekłam.
Ja patrzyłam na niego uśmiechnięta.
-I czego suszysz te kły?-warknął blondyn.
-Ej, spokojnie. Przecież to nie moja wina. Ja tu tylko pracuję-zaśmiałam się.
-Jeżeli rozbieranie się i niszczenie czyichś małżeństw nazywasz pracą, to powodzenia w dalszym życiu!-syknął.
-To nie moja wina, że tu przychodzą!-zaczęłam się denerwować.
-Ale to ty ich tu ściągasz!-prychnął.
-Jeśli by nie chcieli, toby nie przychodzili-mruknęła znudzona Kate, piłując paznokcie.
Laxus?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz