Zauważyłem co chce zrobić i od razu wspiąłem się na drzewo zwinnie,za nią.Ona wyszła na sam czubek i wtedy ją miałem.Złapałem ją zębami za ogon by nie mogła się ruszyć.Nagle gałęzie zaczęły się pod nami załamywać i spadłem w dół,ciągnąc suczkę za sobą.Oczywiście jej się nic nie stało bo wylądowała na mnie, tylko mi.Wstałem lecz strasznie bolała mnie łapa i nie mogłem nią ruszyć.Chyba ją złamałem..
-To twoja wina!warknąłem
-Co?
-Złamałem łapę!
-Twoja! Mogłeś się za mną nie wspinać!
-A ty mnie do tego zmuszać..mruknąłem zły
Suczka wnerwiona po chwili się trochę uspokoiła i pomogła mi dojść do Kerei.Ona zbadała mnie i powiedziała że to tylko zwichnięcie.Uspokoiłem się nieco.
-No i co ci??
-To nie złamanie..masz szczęście..mruknąłem i poprawiłem bandaż na łapie.
<Bona?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz