poniedziałek, 12 maja 2014

Od Diaspana

Łaziłem po ognistym polu.Kwiaty w kolorach żółtych,pomarańczowych i czerwonych.Tyle.Nic poza tym.Nagle zauważyłem świerk a na nim Krzyżodzioba :
Już chciałem go upolować,kiedy zauważyłem że u góry ma gniazdo.Odpuściłem i położyłem się pod drzewem,niczym strażnik który go pilnował.Nie wiem co mi wtedy odwaliło..Usnąłem i obudziło mnie rażące światło w środku nocy.Zauważyłem że kwiaty tak jasno świecą - palą się ogniem,płoną.Zdziwiłem się.Nagle zauważyłem suczkę wpatrzoną w to przedstawienie.Nie zauważyła mnie chyba.Przeskoczyłem przez ogień na jej stronę,przy okazji paląc sobie ogon.Dmuchnąłem w niego i ogień zgasł a suczka patrzyła na mnie śmiejąc się.
-No co?fuknąłem
-Nie nic..Jestem Kama..
-Ja Diaspan,pseudo Dias.. mruknąłem obojętnie,dmuchając w spalony ogon bo strasznie piekł.
-Pięknie tu..
-E tam.Sam ogień.
-Długo tu tak spałeś..
-Widziałaś mnie i nawet nie zbudziłaś?
-A po co..zły byś był a po drugie skąd mogłam wiedzieć jakie masz zamiary..
Zaśmiałem się i zaraz spoważniałem.Musiałem się trochę opanować przy suczce...
<Kama?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz