Przechadzałam się po obcym terenie. No w sumie to też moim, bo zostałam
przyjęta, ale jeszcze go nie znałam. Podeszłam do jeziora i napiłam się
wody. Nagle po drugiej stronie jeziora poruszyły się krzaki... Wyszedł z
nich mega przystojny pies... Westchnęłam, ale po chwili się ogarnęłam.
Spojrzałam w wodę i poprawiłam sierść. Potem sprawdziłam oddech.
-Okey, nie jest źle.- powiedziałam do siebie i obejrzałam zęby. Były
śnieżnobiałe jak zawsze. Jak już uznałam, że jest dobrze, ruszyłam na
drugą stronę krańcem brzegu. Kiedy byłam kilkanaście metrów od niego -
stanęłam....
~Wow...~ pomyślałam i zarumieniłam się, ale zaraz dodałam w myślach:
~Ogara. Będzie dobrze. Musisz być sobą. Bądź zwyczajnie cool.
Podeszłam do niego i się przysiadłam. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
-Coś nie tak? Mam coś na pysku?- zestresowałam się i spojrzałam w wodę.
-Nie, nie... Nic nie masz...
-Ufff...- odetchnęłam z ulgą.- Jestem Mara.- wystawiłam łapę, by się
przywitać. Uścisnął ją, przy czym zobaczyłam jego mięśnie...
~Ciacho...~ pomyślałam.
-Zapomniałem się przedstawić. Exan.- uśmiechnął się pokazując szereg
białych zębów. Moje były przy nich żółte jak... No jak... Mlecze czy
zęby nutrii. Zaczęliśmy rozmawiać. Opowiedziałam mu o sobie, a on o
sobie. Potem poszliśmy na spacer. Nagle z krzaków wyskoczył niedźwiedź
grizzli. Odskoczyłam do tyłu i ustawiłam się w pozycji bojowej. Exan
zrobił to samo.
-Odsuń się. Jesteś jeszcze za młoda na niedźwiedzia.- powiedział.
-Ani myślę!- rzachnęłam się i skoczyłam na bestię. Ugryzłam ją w szyję
od dołu, przegryzając tchawicę. Chwilę się szarpaliśmy. Niedźwiedź upadł
i mruknął przeciągle. Potem mnie szarpnął i uderzył mną, w ostatnim,
desperacyjnym ruchu, o drzewo. Pisnęłam cicho. Exan podbiegł do mnie.
-Okey? Nic ci nie jest?- spytał.
-Nic, nic...- mruknęłam stękając i masując bark.- Nic takiego to tylko siniak...- dodałam.
<Exan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz