Zanim poszłam spać przemyślałam to co zrobiłam. Ciągle jest moja wina.
Wstałam w nocy. Coś mnie obudziło ale nie wiem co... Wyszłam na dwór ale
nikogo nie było. Śnieżyca dalej wiała ale o wiele mniej. Mogłam
zobaczyć gdzie jesteśmy. Byliśmy prawie na szczycie wielkiej góry.
Zrozumiałam czemu było nam tak ciężko się tu dostać. Przez trochę czasu
siedziałam i rozmyślałam. W końcu zorjętowałam się że nie mam na sobie
mojego koca, ale nie było mi zimno. Zaczęłam myśleć co mogło to
spowodować. W tedy przypomniała mi się moja ulubiona piosenka. Zaczęłam
nucić i odkryłam że tam jest coś co może być jako odpowiedź na moje
pytanie. Są słowa: " The cold never bothered me anyway ".
- To jest to!!! Może mam jakąś moc którą odkryłam na tej górze? - mówiłam do siebie
Położyłam Monstera na sanie, przykryłam go, nałożyłam szelki i pojechaliśmy do watahy. Po drodze zatrzymaliśmy się by coś zjeść.
Złapałam nam dwa króliki i obudziłam go.
- Chejka śpiochu - polizałam go po policzku - Już jest wschód słońca.
( Monster ? )

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz