Aztek mnie zawołał żebym przyszedł,Kerei znowu sobie podcięła żyły
wziąłem ją na ręce i położyłem ją na łóżku,zabandażowałem ranę i wlałem Kerei eliksir uzupełniający krew
po paru godzinach Kerei obudziła się przywiązana do łóżka grubymi sznurami
-doigrałaś się-wrzasnąłem na nią-od teraz od rana do wieczora będziesz leżeć na łóżku a załatwiać się będziesz albo do kaczki albo do basenu i czy ci się to podoba czy nie,nie pozwolę ci umrzeć
Kerei wrzeszczała
-puszczaj mnie!!!
-nie...zostaniesz tutaj,a i nie wysilaj się zbytnio nawet jak się uwolnisz od tych sznurów to nic tego rzuciłem zaklęcie przylepca co jesteś mocno przyklejona do łóżka
Kerei teraz patrzyła na mnie morderczym wzrokiem,wyszedłem i zwróciłem się do Azteka
-pilnuj ją jak oczka w głowie...proszę cię bardzo bo nie mam zamiaru być na jej pogrzebie
-oki...-Aztek wszedł do środka i pilnował ją
<Aztek,Kerei?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz