- Dobranoc - szepnęłam. Jednak Jellal już spał. - Hehe. Teraz zobaczymy. - roześmiałam się "zlowrogo" i pobiegłam do kuchni.
- Mleko, mąka ziemniaczana, sól... Wszystko jest! - krzyknęłam. Odwróciłam się upewniając się czy Jellal nie śpi.
***
- Skończone! - zegar wskazywał 4 godz. - Aaaaa! Zaraz się obudzi! Wzięłam miskę z ciastem i usiadłam koło Jellala.
- Leci, leci samolocik! - nabrałam na łyżkę masę i uderzyłam nią w twarz chłopaka. - I jeszcze jedna, i jeszcze!
Gdy cała miska została opróżniona, włożyłam ją do zlewu i czekałam aż zaschnie.
- Zaschła! - szepnęłam kładząc się koło Jellala.
<< Jellal? Smacznego >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz