Wstałam bardzo wcześnie, porozglądałam się, lecz nie zauważyłam
Shatana, byłam głodna więc zajrzałam do lodówki, miał resztki królika.
Wyszłam na dwór się napić.
Nigdzie nie było psa zaczęłam się martwić.
Gdy skończyłam poranną kąpiel weszłam do jaskini, postanowiłam na niego poczekać.
Nagle zauważyłam liścik.
Był od Shatana, pisał że...
-Wiedziałam-mówiłam do siebie-byłam pewna że to tylko kobieciarz, a ja
mu zaufałam, nie nawiedzę go, ale nie zostawię tego, znajdę go i mu
wszystko wygarnę.
Wyszłam z jaskini i poszłam do centrum sfory, zauwarzyłam tam Bad Boy'a.
-Bad-zawołałam-widziałeś gdziesz Shatana.
-A co?-zapytał.
-Bo nie ma go nigdzie, a zostawił tylko ten list.
-Tchóż-mruknął pod nosem Bad.
-Co?
-Nic, nic, nie wiem gdzie on jest ale...
<<Shatan / sory trochę nie wyszło>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz