Zaczęłam się rozglądać. Jaskinia była w sam raz dla mnie.
- A teraz.... Czas na parapetówę!- krzyknęłam gestykulując łapą uniesioną w górę.
- Co?- spytał zdezorientowany.
- No parapetówę. To taka impreza, którą się robi gdy się przeprowadza- wyjaśniłam.
- Aha...- odpowiedział krótko.
- No, ale nie znam nikogo oprócz ciebie więc nie będzie- westchnęłam i wzruszyłam ramionami.
Obeszłam całą jaskinię. Nagle zobaczyłam jakąś dziurę. Kiedy zajrzałam przez przypadek wpadłam.
- Łaaaaaaa- krzyknęłam gdy spadałam w dół, jednak udało mi się w połowie wdrapać z powrotem na górę.
- Co się stało?- spytał.
- Chodź!- powiedziałam i pociągnęłam go za łapę.
Spadaliśmy w dół tunelem.
- Łiiiiiiiiii!- czułam się jak na kolejce górskiej, ale Benkowi chyba się nie podobało.
- Kiedy to się skończy?- spytał
- Nie wiem, ale jest fajnie- śmiałam się, była mega zabawa, nie wiedziałam kiedy to się skończy.
<Benek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz