-Suzi sobie poradzi? Takie maleństwo w wielkim świecie...
-Poradzi sobie,czuję to.
Przytuliliśmy się. Uśpiłam nasze trojaczki,przeciągnęłam się i wyszłam z nory. I zmieniłam się w człowieka.
Aztek też się zmienił. Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy na spacer.
Poszliśmy do parku nieopodal miasta.
Usiedliśmy na ławce pijąc kawę.
Przyszli też Papaya z Jellalem i usiedli obok.
-Ochayo! Zaczęła Papaya.
-Hejka! Odpowiedziałam z uśmiechem.
-My idziemy oblać ojcostwo Azteka. Powiedział Jellal i poszli zanim zdążyłyśmy coś powiedzieć.
-Och,oni tylko o alkoholu.
-Jak to chłopcy. Zaśmiała się Papaya.
-Widzę że dobrze wam się układa. Powiedziałam do Papayi
(Papaya? Aztek?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz