Byłam już w zaawansowanej ciąży.
Nie mogłam się ruszyć. Leżałam całe dnie w norze.
-I jak się czujesz? Zapytał czule Aztek.
-Nie zbyt dobrze... Poród się zbliża...
Przytulił mnie po czym powiedział:
-Papaya przyszła. Po czym odszedł.
Popaya podeszła do mnie i zaczęłyśmy gadać o dzieciach.
-Jak tam u ciebie?
-Dobrze. A u ciebie?
-Spoko...
I tak sobie gadałyśmy.
Po chwili strasznie zabolał mnie brzuch,zwijałam się z bólu.
(Aztek? Wena mi uciekła...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz