Gdy odzyskałem świadomość zerwałem się na równe nogi,wybiegłem szybko z
metra a metro po paru minutach eksplodowało,a na stacji roiło się od
zombie,pobiegłem w ich stronę i zombiak który mi się napatoczył stracił
głowę albo inną część ciała kierując się do wyjścia,czułem że jestem
blisko celu,auta na drodze leżały albo na boku albo leżało na
dachu,przesuwając nie które auta za pomocą czarów żeby oczyścić drogę
naglę z rozwalonego budynku wyskoczył jakiś stwór
a obok niego krążyły wilki zombie
ściskałem mój miecz,byłem bardzo przerażony tym co zobaczyłem
samym mieczem chyba go nie pokonam,hmmm przywołanie broni palnej,nigdy tego nie robiłem,w ziemi pojawiły się runy
i wyciągnąłem
a jednak mogę,przeładowałem i zacząłem walić w nich całe na boje,kiedy wilki podbiegły do mnie i chciały się na mnie rzucić
szybkie przeładowanie i buuuum,wilk leżał w kałuży swojej krwi
przeładowałem i znowu zacząłem walić w nich nabojami
ale na potwora to nie wiele zdziało,wyrzuciłem pustego shotguna
w chwyciłem mój miecz,stwór już zbliżał się do mnie,mój miecz zapłonął i
rzuciłem mieczem prosto w głowę,miecz utkwił w głowie stwora,padł
martwy,chwyciłem za rękojeść miecza i wyciągnąłem
wycierając krew z mojego miecza o szmaty stwora,chwyciłem za eliksir
zomifekujący,poszedłem do wilków zombie i wylałem jedną kropelkę na
każdego,wilki musiały być zainfekowane więc miałem odpowiedni eliksir,po
paru sekundach wilki stały się normalne i ożyły i potem pobiegły w
dal,potem znowu usłyszałem małe "pssst"
tym razem ujrzałem kobietę ze shotgunem w ręku,podszedłem
-gdzie są podziemia Flour?
-musisz iść przez cmentarz-odpowiedziała Kobieta
-no nie znowu?!-złapałem się za czoło
-znajdziesz grobowiec z wielkim aniołem odsuwasz go i wchodzisz do podziemia
-wielkie dzięki-odrzekłem
-a i jeszcze jedno nie zły byłeś
Spojrzałem ze zdziwienie na Kobietę i poszedłem na cmentarz
naglę ujrzałem grobowiec a na nim anioł
odsunąłem go i ujrzałem schody,po woli schodziłem po schodach
na początku było cholernie ciemno ale gdy schodziłem coraz niżej
widziałem światło,i naglę ujrzałem...to
do lepszej walki przywołałem sobie jeszcze jeden miecz:
Wyłoniłem się z kryjówki i szedłem prosto na kobiety demony
jedna odrzekła
-mmm witaj śmiertelniku widać że przyszedłeś na nasz rytuał
-zamknij się maro nieczysta!!!-krzyknąłem i odciąłem jej głowę
-dziewczyny brać go!!-krzyknęła jedna z demonów
Demony rzuciły się na mnie,chyba nie dam sobie z nimi rady,przydałaby się tutaj Erza...och szkoda że jej tu nie ma
biegłem w stronę demonów i waliłem mieczami na oślep
po chwili trupów było coraz więcej i ostatni demon padł na ziemię pół żywy,przejechałem jej ostrzem po karku i już ani drgnęła.
Poszedłem poszukać wiedźmy,czułem jej obecność
Ciąg dalszy Nastąpi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz